MANEKIN I KURKI.....I DEPRECHA...
Gdy lato odchodzi, a dni stają się coraz krótsze i bardziej pochmurne, dopada mnie jesienne przygnębienie. Mam złe samopoczucie, chce mi się spać i najchętniej schowałabym się przed całym światem w domu, gdzie też wcale nie czuję się lepiej.Na szczęście i nieszczęście , sąsiadka wyrwała mnie z tej strasznej rozpaczy , i podarowała mi manekina , po jej zmarłym mężu, zakupionym w 1972roku...strasznie o takim marzyłam, nie wiem jak się do niego zabrać , chciałabym go przemalować , ale nie chcę też zatracić "jego czasu" , jeśli wiecie o co mi chodzi:). A nieszczęście w tym takie , że ów sąsiadka się wyprowadza, wiek , nie pozwala jej samej mieszkać-szkoda wielka. Mam też dostać stolik po maszynie , ok 100letni , ale zobaczymy , nie tylko ja jestem chętna:)...
Zrobiłam zapas kurek na zimę, kilka woreczków, musi wystarczyć , bo zabraknie miejsca na inne grzybki:)
Przy okazji zrobiłam makaron z kurkami ze śmietaną, uwielbiam to danie, kilka razy robiłam już w tym roku:), moi mają już go dość , więc pewnie następne zimą:)
I to na tyle , przygnębienie jest silniejsze niż ja...właśnie wychodzi słońce , więc pakuję się do auta , córkę ze szkoły porywam i jadę do przyjaciółki na kilka godzin, mieszka koło lasu, więc trochę się dotlenię , i jeśli pogoda dopiszę , zrobię kilka zdjęć , to pokażę...
Buziaki kochane , nie dajcie się jesiennemu przygnębieniu tak jak ja:), i miejmy nadzieję , że będzie nam dane nacieszyć się przed zimą- piękną złotą jesienią:).....
Nie masz prawa mieć depresji mając takiego manekina. prosze się uśmiechnąć! Na ten tychmiast!
OdpowiedzUsuń